Powódź z góry i z dołu
Na Podkarpaciu szaleją ostatnio straszne upały na zmianę z wielkimi ulewami i burzami. Każdy dzień jest dla nas zagadką: co będzie? czy do nas dojdzie? czy nasz dach i nasza kanalizacja to wytrzymają? niestety dziś nie wytrzymały....
Najpierw się okazało, że ubiegłoroczny remont dachu nie zdał się na nic... Woda zalewa nas jeszcze bardziej niż przed rokiem. Biegaliśmy więc między oknami i lampami, ścierając kapiącą wodę szmatami, zbierając do misek, odsuwając dywany i oglądając zacieki na suficie.
Kiedy z tym się uporaliśmy, okazało się, że na dole nie lepiej. Kanalizacja nie przerobiła naporu wody i wszystko zaczęło wybijać przez studzienki na parterze i na podwórku. Zaczęła się więc akcja ze szmatami na dole. Tym razem na szczęście przyjechali strażacy, pomogli wypompować wodę i posprzątać oraz zabezpieczyć odpływy na przyszłość.
A na drugi dzień łataliśmy w trawnikach dziury, które po ulewie zamieniły się w oczka wodne ;)